W dniach 20 – 23 maja klasa Va uczestniczyła w wycieczce do Zakopanego.
We wtorek w drodze do „zimowej stolicy Polski” odwiedziliśmy pierwszy z naszych punktów programu, mianowicie ruiny Zamku Królewskiego w Chęcinach. Do niedawna widziane z trasy „kominy” stały się bardzo bliską, realną perspektywą. Loch, skarbiec czy ogromna studnia w połączeniu z opowiastkami pana Tomasza bardzo mocno pobudzały wyobraźnię, a widoki z baszty zachodniej sprawiły, że ta wizyta pozostanie w naszej pamięci na długo.
Niestety podróż z Moniek do Zakopanego to całodniowa eskapada, więc po dotarciu do celu głównego, pozostały nam jedynie wspólny posiłek i integracja zespołu klasowego w ośrodku.
W środę wraz z fantastycznym przewodnikiem, panem Markiem wyruszyliśmy do Doliny Kościeliskiej. Bardzo przyjemna trasa w szczególności dla początkujących podróżników. W drodze do schroniska na Hali Ornak posmakowaliśmy przepysznych oscypków, odwiedziliśmy Smreczyński Staw, a w drodze powrotnej Wąwóz Kraków. W międzyczasie w schronisku mieliśmy okazję zobaczyć lądujący helikopter TOPR, na szczęście chyba nikomu nie stało się nic poważnego, ale stalowy potwór zrobił spore wrażenie na wszystkich turystach. Po powrocie wymęczona, acz szczęśliwa młodzież zabrała się za wspólne zabawy. Tego wieczora królowały muzyczny Mam talent, gry planszowe oraz zwykłe pogaduchy. Bardzo późnym wieczorem udało się namówić naszych piątoklasistów na sen, bo czwartek zapowiadał się równie aktywnie.
Kolejny dzień w Zakopanem stanął pod znakiem zwiedzania miejscowych atrakcji. Jaszczurówka, Cmentarz Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku, Sanktuarium na Krzeptówkach czy Krupówki, to tylko część odwiedzonych przez nas tego dnia miejsc. Niewątpliwie największe wrażenie zrobiły na nas przepiękna panorama Tatr widziana z Gubałówki, jak również zjazd kolejką linową Butorowy Wierch. Wspólne wieczorne ognisko przy akompaniamencie gitarowych strun było zwieńczeniem naszej podróży.
Piątkowy poranek to mała walka z czasem, żeby o przyzwoitej porze, bez korków przejechać „Zakopiankę” i minąć Kraków. Udało się! Tak więc „do odhaczenia” pozostały nam Kielce, a w nich Muzeum Zabawek i Zabawy. Dla opiekunów była to cudowna podróż w czasie. Dla naszych uczniów mała podróż w nieznane, w której zdarzyło się usłyszeć „trenerze u mojej babci na strychu są takie klocki”… Krótkie zwiedzanie, ale będąc na kielecczyźnie miejsce obowiązkowe do przeżycia!
Czterodniowa wycieczka do Zakopanego pokazała, że …czas pędzi jak zwariowany i nie bierze jeńców! Dopiero ruszaliśmy, a już każdy z nas jest w domu. W ciągu tych czterech dni moi wychowankowie mieli baaardzo mocno ograniczony dostęp do telefonów i wiecie co – poradzili sobie z tym wzorowo. Rozmawiali, śmiali się, byli kreatywni, pomocni i empatyczni. Popełniali błędy, pytali i słuchali. Psocili i ponosili konsekwencje swoich nieodpowiednich zachowań. Byli prawdziwie z sobą, nie obok siebie. Ciężka praca, która w takich momentach staje się pracą satysfakcjonującą i wartą pokładanych - ogromnych nakładów energii.
Dziękujemy naszym gospodarzom, przewodnikom i ludziom spotkanych na naszej drodze. Ogromne high five dwóm Tomaszom – za pomoc w ogarnięciu aktywnej klasy sportowej oraz za przyjemną, zabawną i przede wszystkim bezpieczną podróż. Takich trzech, jak was dwóch, wiadomo ;)